wtorek, 10 lutego 2015

4. Nobody to love.

*Julliett eyes*
- Nie żebym się nad tym jakoś zastanawiała, ale mam wrażenie, że tu będzie bardzo miło, czyż nie? - zapytałam udając spokojną, choć głębi w głębi duszy czułam, że zaraz umrę ze strachu.
- Oj, widzę, że jesteś słaba w wyciąganiu wniosków - odpowiedział Zayn prosto w moje usta.
- Nie sądzę abym za długo tu u was posiedziała, więc lepiej się nie przywiązuj - powiedziałam również w jego usta na końcu delikatnie mu je przygryzając. Zastanawiałam się co ja do cholery robię. Mam chłopaka, poza tym Zayn jest mordercą, nie powinnam zadawać się z żadnym z nich. Gdy mulat położył dłoń na moim pośladku moje serce przyspieszyło do tego stopnia, że nie miałam pewności czy za chwile nie wyskoczy z miejsca swojego stałego pobytu.
- Oh, Julliett, jesteś taka niewinna, urocza, pociągająca i grzeczna. Niestety twoje oczy cię zdradzają. Dobrze wiem, że umierasz teraz ze strachu.
- Nic o mnie nie wiesz i nie masz prawa mnie oceniać. Nie jestem taka za jaką mnie uważasz. Może ja tylko gram taką miłą, a w głębi mojego skamieniałego serca jestem wredną i zimną suką, która nie boi się od czasu, do czasu zabawić w dziwkę - powiedziałam kończąc wrednym uśmieszkiem.
- Udowodnij - powiedział z jeszcze wredniejszym uśmiechem. Moja twarz zdecydowanie pokazywała teraz, że jestem zakłopotana i zmieszana jego prośbą, a raczej rozkazem. Postanowiłam zabawić się w aktorkę. Rzuciłam go na łóżko siadając na nim okrakiem, po czym zaczęłam mocno go całować, czułam jego uśmiech, który sprawiał, że moje ego delikatnie wzrosło. Nagle przypomniałam sobie o moich wcześniejszych przemyśleniach, o tym że mam chłopaka, a osoba na której siedzę w każdej chwili może mnie zabić nie ponosząc za to żadnych konsekwencji.
Gdy jego dłonie zaczęły zapuszczać się pod moją bluzkę wstałam z niego, teatralnie się ukłoniłam.
- Taa-dam! - powiedziałam, a on podniósł się na łokciach i spojrzał na mnie z cudownym uśmiechem. Mój wewnątrzny głos podpowiadał mi, że on jest zły i nie powinnam nawet na niego patrzeć. 
- Jesteś taka zabawna, aż mam ochotę wykorzystać twój dobry humor - zaśmiał się. 
- Powodzenia - uśmiechnęłam się sztucznie. - Gdzie tu jest jakaś toaleta? - zapytałam go, a on nadal opierając się na łokciach kiwnął mi głową na drzwi po drugiej stronie pokoju. 
-Chcesz się w coś przebrać? - zapytał wstając z łóżka.
- Nie co ty, w tej obcisłej kiecce będzie mi się super spało. 
- Naprawdę twoje poczucie humoru jest godne pochwalenia - powiedział kręcąc głową z rozbawieniem i wyciągając ze swojej półki coś co przypominało strawiony pięć razy, rozciągnięty t-shirt
- Chyba nie dasz mi tego do spania - powiedziałam oburzona. 
- A co w tym jest złego? - zapytał podnosząc wymiętą bluzkę. 
- Widzę, że ty też nie narzekasz na brak humoru - spojrzał na mnie zdziwiony. - człowieku to obrzydliwe spać w takim czymś. Nie masz czegoś mniej wyplutego? 
- To może być? - zapytał podnosząc białą, dużych rozmiarów bluzkę z napisem "I love Zayn Malik".
- Czy twoje ego nie przerosło twojego IQ?
- Dostałem tą bluzkę na prezent od mojego bratanka.
- Chyba bardzo cię on kocha? - zapytałam z kpiną.
- Dał mi ją z czystym sarkazmem wymalowanym na twarzy, gdy akurat..., zresztą nie ważne, może kiedy indziej o tym pogadamy.
- Masz problemy nawet z rodziną? No nieźle... - powiedziałam z aprobatą.
- Lepiej się tym nie interesuj. Przebież się i zrób co tam chcesz, ale za chwilę chcę cię widzieć w moim łóżku. 
- Tsss, chyba sobie żartujesz! Napewno nie będę z tobą spać - powiedziałam.
- Dlaczego nie?! - zapytał zdenerwowany.
- Bo nie i koniec rozmowy! 
- Po pierwsze to ja tu o wszystkim decyduję, a ty masz mi się podporządkować, bo narazie jestem tylko miły, a druga rzecz to skończ być taką grzeczną dziewicą. 
- Że co? - powiedziałam zdziwiona.
- To ja tu rządzę i ty jesteś dziewicą to chciałem ci przekazać w wolnym tłumaczeniu.
- Bardziej chodziło mi o to, że ja może wcale nie jestem dziewicą. 
- Ta jasne...
- Szczerze to nie obchodzi mnie to, że mi nie wierzysz i możesz być pewien, że nigdy tego nie sprawdzisz, bo chcę cię uprzedzić, że mam chłopaka, który na pewno uratuje mnie z tego gówna.
- Żebyś się nie zdziwiła - powiedział, a gdy ja chciałam mu odpowiedzieć usłyszałam jak znajomy głos woła moje imię.
- July! - ponownie usłyszałam wołanie mojej przyjaciółki. 
- Rey, jestem tutaj! - krzyknęłam do niej widząc ją na korytarzu. Podeszła do mnie rozpoczynając niemiłą pogawędkę na temat moich urodzin, do której przyłączyła się też spora grupa chłopców, których w większości nie znałam. Wyszło na to, że będziemy grać w najgorszą grę jaką można było. Z tego co mi wiadomo w grze "nigdy przenigdy" nigdy, przenigdy nie są poruszane inne tematy niż te nawiązujące do seksu. Trochę jeszcze pogadaliśmy po czym zwróciliśmy się w stronę schodów, po których zeszliśmy i znaleźliśmy się w ogromnym salonie, którego wystrój sprawiał, że się roztapiam. 
- To zaczynamy! - krzyknął chłopak, którego zupełnie nie znałam, więc zwróciłam się z pytającym wzrokiem w stronę Zayna.
- To Louis Tomlinson, najstarszy z nas wszystkich...w tym gronie. 
- Jest was więcej, no wiesz, nie tylko wy jesteście od zabijania? - zapytałam zakłopotana.
- Kochanie, zabijanie to brudna robota, my mamy od tego ludzi. Jeżeli zdarzy się, że kogoś zabijemy osobiście możemy nazwać to świętem. Chociaż jest tu taka osoba, której zabijanie sprawia po prostu przyjemność - powiedział patrząc na chłopaka z kręconymi włosami, którego zdążyłam poznać już wcześniej. Tego się akurat po nim nie spodziewałam. Nagle rozległ się głos chłopaka, którego również nie znałam, więc spojrzałam na Zayna.
- Liam Payne, dość nienormalny, ale można z nim pogadać - wyszeptał mi do ucha. Gra była bardzo ciekawa, tak bardzo, że mniej więcej po trzeciej rundzie wszyscy byli pijani. Na szczęście na tą ilość alkoholu jaką wypiłam byłam wyjątkowo trzeźwa, to dziwne, bo staram się jak najmniej używać alkoholu, a mam do niego bardzo mocną głowę, cóż za ironia, no ale ktoś musi robić za niankę dla tych pijaków.
Zmęczona odprowadzaniem tych pijanych dzieci, położyłam się, a raczej rzuciłam na łóżko, które pachniało moim terrorystą. Nagle przypomniałam sobie o normalnym życiu, o mojej rodzinie, chłopaku, pewnie nawet jeszcze nie zauważyli, że jestem w niebezpieczeństwie. Nie wiem czy uda się mi stąd uciec, ale z Rey obmysliłyśmy plan, że będziemy grały uległe i obojętne na to, że jesteśmy tu przetrzymywane, a potem gdy oni będą spać wymieniamy się i uciekniemy. Jedyny problem będzie później, gdy już zorientują się, że nas nie ma. Ciężko to ukryć, nie będzie łatwo uciekać przed największą mafią w kraju. 
- O czym tak myślisz? - zapytał Malik podchodząc do mnie i kładąc się na drugiej połowie łóżka. A, tak tylko obmyślam plan ucieczki stąd, nie przejmuj się. Postanowiłam odpowiedzieć bardziej racjonalnie.
- Myślę nad tym jak długo tu jeszcze posiedzę. 
- Szkoda czasu na myślenie o tym. 
- Teraz to mnie pocieszyłeś.
- Najważniejsza jest szczerość - powiedział uśmiechając się do mnie.
- To może od razu szczerze mi powiesz po co mnie tu przetrzymujesz? - powiedziałam patrząc na niego z ciekawością. 
- Właściwie to dziwie się, że już nie robicie razem ze swoją koleżanką nam za dziwki. Normalnie to już dawno byłybyście dziesięć razy przerżnięte i wyrzucone na bruk, ale jest w was coś co nie pozwala nam was zranić. Macie duże szczęście. A ty śliczotko o nic nie powinnaś się martwić, bo przy mnie nic ci nie grozi, na razie - powodział. 
- Na razie? O czym ty mówisz? Może najlepiej od razu mi powiedz czego od nas oczekujecie. Tak wiem, że jesteście mafią i tak wiem, że macie przy sobie broń, i tak wiem, że za chwilę może mnie tu nie być, więc proszę cię powiedz mi dlaczego tu jestem - powiedziałam będąc w coraz większym strachu. 
- Nie mogę ci tego powiedzieć, ale nie masz się czego obawiać. Jesteś wyjątkowa, a do tego cholernie mi się podobasz, więc na razie będę cię traktował jak najlepiej - powiedział z troską. A ja zaczęłam się śmiać. 
- Człowieku ty pracujesz jako przedszkolanka czy morderca? Żartujesz sobie ze mnie? Jesteś maszyną do zabijania, a ty mi tu opowiadasz jak to będziesz się mną opiekował? Człowieku ty mnie uprowadziłeś! 
- Bądź grzeczną dziewczynką - powiedział niezadowolony z mojej pewności siebie. 
- To ty bądź grzeczny i mnie stąd wypuść! - zaczęłam się z nim szarpać, a on mocno chwycił mnie za nadgarstki po czym rzucił mnie na łóżko.
- A ja chciałem być tylko miły - powiedział i złapał moje nadgarstki tak, że nie umiałam się poruszać. Zassał skórę na mojej szyi po czym puścił mnie i podszedł do dużej szafy. Wygrzebał z niej cztery bordowe sznury i paczkę prezerwatyw. 
- O nie, proszę nie rób tego - powiedziałam błagalnie gdy podszedł do mnie i zaczął ściągać ze mnie swoją bluzkę. Gdy leżałam w samej bieliźnie i zakolanówkach przywiązał moje nadgarstki do poręczy łóżka, nim się obejrzałam to samo zrobił z moimi kostkami.
- Będziesz się dobrze bawiła - powiedział uśmiechając się chytrze.
- Muszę ci coś powiedzieć - wyjęczałam gdy przejechał po mojej kobiecości.
- Co? - zapytał nieprzyjemnym tonem.
- Nie ważne - wstydziłam się powiedzieć mu, że jestem dziewicą, ale może się nie dowie.
- Zaczekaj chwilę - powiedział po czym wstał ze mnie i zaczął się rozbierać, jego klatka piersiowa sprawiła, że teraz to ja go pragnęłam. Jego tatuaże prezentowały się tak cholernie dobrze na jego idealnie wyrzeźbionych mięśniach, że zapragnęłam ich dotknąć, ale ten psychopata musiał mnie przywiązać.
- Możesz być delikatny? - zapytałam bojąc się odpowiedzi. 
- Dobrze, ale wiedz, że robię dla ciebie duży wyjątek - powiedział dotykając krawędzi moich koronkowych stringów, by po chwili po prostu je ze mnie zerwać. Nagle uświadomiłam sobie co tak właściwie się tu dzieje. Nie panując nad emocjami zaczęłam krzyczeć. Chcąc sprawdzić jaka będzie reakcja Zayna spojrzałam w dół. Jego głowa była między moimi nogami. Dopiero teraz poczułam przyjemność jaką mi sprawia. Dźwignął głowę i spojrzał na mnie obniżając się. Chwycił swojego niemałych rozmiarów pienisa i przyłożył go do mojego wyjścia. 
- Jesteś gotowa? - zapytał, ale ja nie miałam siły mu odpowiedzieć. Bałam się tego, że jakiś zupełnie nieznany mi psychopata mnie rozdziewiczy. Wciągnął powietrze i mocno we mnie wszedł, nie bolało, ale jego mina była bardzo dziwna. Gdy otworzył usta aby coś powiedzieć do pokoju wbiegła Riley.
- Ona jest dziewicą sukinsynu! - krzyknęła 
- Poczułem - warknął i spojrzał na mnie wściekle. Teraz zaczynam się już bać...


Wprawdzie 3 komentarzy nie było, ale mam dobre serce ;)
Rozdział wyszedł wyjątkowo długi, to chyba dobrze...
Zachęcam do komentowania i wyrażania swojej opinii.
Nie zawiedźcie mnie:
3 komentarze = rozdział
Do następnego,
July♥








1 komentarz: